wtorek, 29 marca 2016

"Silent Hill 2" (2001), Team Silent, Konami

In my restless dreams, I see that town. Silent Hill. You promised me you'd take me there again someday. But you never did. Well, I'm alone there now... In our 'special place'... Waiting for you... Waiting for you to come to see me. But you never do. And so I wait, wrapped in my cocoon of pain and loneliness. I know I've done a terrible thing to you. Something you'll never forgive me for. I wish I could change that, but I can't. I feel so pathetic and ugly laying here, waiting for you... Every day I stare up at the cracks in the ceiling and all I can think about is how unfair it all is... The doctor came today. He told me I could go home for a short stay. It’s not that I'm getting better. It’s just that this may be my last chance... I think you know what I mean... Even so, I'm glad to be coming home. I've missed you terribly. But I'm afraid, James. I'm afraid you don't really want me to come home. Whenever you come see me, I can tell how hard it is on you... I don't know if you hate me or pity me... Or maybe I just disgust you... I'm sorry about that. When I first learned that I was going to die, I just didn't want to accept it. I was so angry all the time and I struck out at everyone I loved most. Especially you, James. That's why I understand if you do hate me. But I want you to know this, James. I'll always love you. Even though our life together had to end like this, I still wouldn't trade it for the world. We had some wonderful years together. Well, this letter has gone on too long, so I'll say goodbye. I told the nurse to give this to you after I'm gone. That means that as you read this, I'm already dead. I can't tell you to remember me, but I can't bear for you to forget me. These last few years since I became ill... I'm so sorry for what I did to you, did to us... You've given me so much and I haven't been able to return a single thing. That's why I want you to live for yourself now. Do what's best for you, James. James... You made me happy.

Tak właśnie zaczyna się historia Jamesa Sunderlanda, a także historia wielu z nas, pasjonatów horroru, tak zaczęła się historia w Silent Hill 2. Ten list jest przyczyną przyjazdu głównego bohatera gry do miasteczka. I wszystko wydawałoby się w porządku gdyby nie to, że Mary, żona Jamesa, w momencie gdy ten czyta list, nie żyje od 3 lat. Czemu więc James przybywa do Silent Hill? Przez najbliższe godziny przekonamy się o tym, czym jest miłość i jak daleka droga prowadzi do odkupienia. Co najważniejsze jednak, przekonamy się, jakie koszmary czają się w ludzkim umyśle. Bo Silent Hill jest miastem wyjątkowym.

Od dawna wiadomo, że Silent Hill pełni funkcję czyśćca, miejsca do którego trafia się, aby odcierpieć grzechy przeszłości i zmierzyć się z demonami swojego umysłu. Ale nigdy SH nie dotykało tych problemów tak dogłębnie, można nawet powiedzieć, że osobiście. Każde miejsce ma swoje znaczenie, każdy potwór którego napotyka James, reprezentuje co innego, bardzo znaczącego dla jego czynów. Nie tylko jednak dla niego, ponieważ napotkana zaraz na początku drogi Angela Orosco również boryka się z trudną przeszłością, która zamelduje się po nią w jednym ze starć, w jednym z setek pokojów, w jednej z godzin spędzonych w Silent Hill. Symbolika w tej grze jest bardzo ważna i wszechobecna, to ona napędza fabułę, zwodzi gracza, jednocześnie co raz mocniej go wciągając. Śmiem twierdzić, że właśnie Silent Hill 2 jest horrorem definitywnym, ponieważ dotyka gracza na wszystkich dostępnych poziomach poznawczych i pozostawia po sobie niezaparte wrażenie na długi czas. Porozmawiajmy więc, żebym nie rzucał słów na wiatr, akurat ten przypadek wart jest obrony.

Grafikę możemy podzielić na dwa poziomy: po pierwsze gra jest ładna, wyzwala moc PS2 jeśli nie w pełnej krasie (wystarczy spojrzeć na to, co wyczyniały kolejne Final Fantasy), to zdecydowanie na tyle, żeby móc wejść w atmosferę miasteczka. Po drugie, i to chyba jest najważniejsze, Silent Hill 2 jest szare, jak depresja, i taki nastrój wywołuje gra. Stonowany, ale wybijający się nastrój depresji pojawia się od początku, w końcu przyjeżdżamy do Silent Hill za swoją zmarłą żoną, gonimy za czymś co nie ma prawa się wydarzyć. Potem ciemne jak noc korytarze, które oświetla jedynie wątłe światło naszej latarki bądź też ekran włączonego telewizora. To właśnie ten mrok kreuje strach, który nie odpuści nam już do końca. Wreszcie Otherworld. Świat usiany rdzą i metalem, krwią i brudem, świat brutalny i bezlitosny, ale świat w którym odnajdziemy prawdę. Doprawdy, nie ma chyba miejsca w wirtualnych uniwersach, w których bardziej nie chciałoby się być. Nie pomaga wcale fakt, że Otherworld kreowany jest na miarę naszych najgorszych snów i win. Pierwszym z brzegu przykładem jest choćby pierwszy napotkany potwór, nazwany Lying Figure. Widać w nim pacjenta w agonii, co ma symbolizować wewnętrzne cierpienia Jamesa, który bardzo długo obserwował cierpienia swojej umierającej żony, Mary. Takimi smaczkami usiana jest gra, to one właśnie tworzą jej niepowtarzalny klimat, to one również ujawniają nam (ze zdecydowaną pomocą Wiki dostępnej pod TYM adresem) prawdziwą motywację Jamesa (co zaczynamy składać do kupy w jednej z najbardziej ryjących banię scen w historii, podczas oglądania pewnej historii).
Dźwięk. Cóż może bardziej straszyć niż chodzenie ciemnym i przyprawiającym o dreszcze korytarzem niż jego nieskończona ciemność? Cisza. Cisza, którą przerywają jedynie kroki nadchodzącego stwora. Ale przed tym włosy na głowie jeży radio. To cholerne radio, kiedy jedynym pytaniem jest "Gdzie do cholery jest ta maszkara?" albo "Czy to ON? Niech to nie będzie ON", radio odgrywające jedynie odgłos zakłóceń, co zwiastuje pojawienie się monstrum. Znamienna jest scena, w której zasłyszawszy znajomy dźwięk powoli posuwamy się naprzód. Bardzo powoli, albowiem jesteśmy w ciasnym korytarzu w hotelu. Jeszcze bardziej powoli, ponieważ dźwięk się nasila. I wtedy stajemy twarzą twarz z NIM. Z Piramidogłowym. Z Sędzią i Katem. W jednej z najbardziej ikonicznych scen w grze po prostu stoimy i wpatrujemy się w to monstrum, które jest symbolem naszych frustracji (w końcu James obserwował bezczynnie, jak jego żona umierała, nie mógł zrobić nic, nie otrzymywał miłości, sam nie był w stanie jej oddać), manifestacją poczucia winy po śmierci Mary.
O fabule nie opowiem, wystarczająco dużo zdołałem już zdradzić. Warto jednak zagrać i doświadczyć tego, co James. Potem warto wejść na Wiki, a potem jeszcze raz zagrać, tym razem z pełnym zrozumieniem. Bardzo mało jest bowiem takich produkcji, w każdym dostępnym medium, które z jednej strony potrafiłyby wywołać niczym nie wytłumaczony strach przed naszym własnym umysłem. Bardzo mało również jest takich dzieł sztuki (bo wątpię, aby znalazł się ktokolwiek, kto byłby w stanie zaprzeczyć tej tezie), które zarówno opowiadałyby, jak i wywoływałyby tak depresyjny nastrój. Odbywając tę podróż przeżywamy swoiste katharsis, które jednak nie pozostawi czystego sumienia, ten rachunek wyjdzie raczej in minus.
Dlaczego piszę właśnie o tym? Czy związek z tym ma to, że jest to mój 50 tekst tutaj? Nie wiem, może coś w tym jest. Myślę jednak, że każdy z nas ma taki tytuł, który tkwi w naszych głowach, który zaognił nasze pasje i który popchnął nas w pewnym kierunku. Tak właśnie jest ze mną, obok Ju-On 2 to właśnie Silent Hill 2 jest przyczynkiem całego tego pisania. To własnie dzięki temu jestem w tym miejscu, pisząc ten tekst. Wreszcie, to dzięki uniwersum SH przyszła ta niezłamana pasja i chęć, żeby badać i drążyć temat, żeby ciągle uczyć się czegoś nowego o gatunku, który dał mi już tak wiele. Zapoznajcie się z tą grą, a poznacie jak to jest bać się swojego umysłu. Serdecznie polecam.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz