piątek, 25 marca 2016

"American Horror Story" (2011- ), reż. Ryan Murphy, Brad Falchuk, sezon piąty: Hotel

Wreszcie, bez wyrzutów sumienia mogę powiedzieć, że American Horror Story sprostało zadaniu i stworzyło dobrą, wciągającą i, co chyba najważniejsze, całkowicie spełniającą wymagania historię. Od razu można powiedzieć, że wszystkie wątki fabularne zostały zamknięte, w końcu nie pozostawiono żadnych wątpliwości czy otwartych drzwi, więc w tym punkcie zrobiono ogromny postęp w stosunku do poprzednich sezonów. Czy reszta dotrzymuje kroku? Czy natrafiłem na najlepszy sezon AHS? Cóż...
Witamy w hotelu Cortez, postawionym przez pana Jamesa Marcha (Evan Peters powraca w glorii i chwale), prowadzonym przez Hrabinę (Lady Gaga), która dba o to, abyście bawili się tu jak najlepiej i zostali jak najdłużej.. na noc.. na weekend.. na zawsze.. Oczywiście wątek wampiryczny jest tu jak najbardziej in plus, ale American Horror Story nie byłoby sobą, gdyby nie wprowadziło innych wątków. Mamy więc kochanków i rywali Hrabiny, mamy śledztwo w sprawie brutalnych morderstw Mordercy od Dziesięciu Przykazań prowadzone przez niekoniecznie stabilnego psychicznie detektywa John'a Lowe (Wes Bentley), no i wreszcie dylematy oraz problemy Liz Taylor (Denis O'Hare) i Iris (Kathy Bates), które walczą o odzyskanie (lub zyskanie w przypadku Liz) synowskiej miłości. Warto zaznaczyć w tym punkcie, że nikt nie pozostaje tu bierny, w pewnym momencie pewne osoby biorą sprawy we własne ręce i jest to wspaniałe, nareszcie w AHS zakończyła się instytucja ofiar losu, które tylko przyjmują kolejne ciosy. Ale po kolei...

Och, jakież to wszystko wciągające, wnętrza hotelu są straszliwie intrygujące, niekończące się, deliryczne korytarze robią niesamowite wrażenie, wampiry są cudowne, erotycznie pociągające, ale bezlitosne dla swoich ofiar i wrogów. Bałem się o Lady Gagę, jakkolwiek dobrą jest artystką i showmanką, obawiałem sie jej umiejętności aktorskich. Całkowicie niepotrzebnie, Gaga odwaliła kawał dobrej roboty (nie dziwi więc informacja o tym, że Lady Gaga powróci w sezonie szóstym, którego premiera planowana jest na wrzesień), stworzyła niezwykle pociągającą postać, z pozoru wampira bez uczuć, potrafiącego jednak walczyć o swoje. Jednocześnie Hrabina żąda absolutnego posłuszeństwa i nie pozwala, aby ktokolwiek wszedł jej w drogę, o czym przekona się, chociażby Liz (jak raz nie warto spoilerować, na prawdę warto śledzić ten sezon).
No właśnie, Liz to chyba najsympatyczniejsza postać całego sezonu. Nie da się tej postaci nie lubić, nie współczuć i nie przeżywać tego, co ona. Nie przeszkadza w ogóle fakt, że jest transwestytą, wręcz przeciwnie, tym bardziej kibicujemy jej poczynaniom i przyznam, że z całego Hotelu to właśnie Liz najbardziej zapadłaby mi w pamięć, gdyby nie on...
James March, grany przez Evana Petersa, jest najbardziej charyzmatyczną postacią całego piątego sezonu. To on prowadzi całą duchową gromadę (wśród których królują najbardziej znani seryjni mordercy w historii USA, w tym nawet Ted Bundy), to on wreszcie jest szefem ciemnej strony hotelu Cortez. Evan Peters znów jest wspaniały, po nieudanym Freak Show dostał rolę idealną dla siebie, jest kompletnym psycholem, ale także artystą w swoim fachu, pierwotnym Mordercą od Dziesięciu Przykazań. W ogóle sam wątek tego seryjnego mordercy oraz jego spadkobiercy jest świetnie napisany, twist który pojawia się w drugiej części sezonu doskonale wpasowuje się w trybiki tej machiny fabularnej i stanowi bodaj pierwszy satysfakcjonujący wątek poboczny w całym AHS. Szkoda, że nie mogę Wam o nim całkowicie opowiedzieć, nie czułem się tak dobrze oglądając ekranowe wydarzenia od dawna. Sarah Paulson również powraca do serialu, tym razem jako psychopatyczna i uzależniona od narkotyków Sally, która zakochuje się w detektywie Lowe i nie odpuści nikomu, kto wejdzie jej w drogę, podążając w ślad maksymy "jeśli ja nie będę go mieć, to nikt nie będzie go miał". Jest także Finn Witrock jako Tristan, odtrącony kochanek Hrabiny, który znajduje pocieszenie i miłość w ramionach Liz. Wszystko się zazębia, aktorzy współpracują ze sobą doskonale i wydaje się, że bardzo dobrze bawią się na planie.
Wydaje mi się jednak, że hotel Cortez mógłby być odrobinę żywszym miejscem. Odnosiłem czasem wrażenie, że akcja stoi w miejscu, że nic nie popycha wydarzeń do przodu i dzieją się rzeczy raczej mało znaczące. Jest to w zasadzie jedyne zastrzeżenie, jakie chciałbym zaznaczyć, jednocześnie mając oczywiście w pamięci to, że ciężko jest oczekiwać od 12-odcinkowego serialu wartkiej i zapierającej dech w piersiach akcji. Można również powiedzieć, że nie ma idealnego sezonu AHS i również będzie to prawdą. Czy nie warto jednak oczekiwać ideału? Czy nie warto wymagać od twórców całkowitego zaangażowania i wykorzystania 100% swojego talentu? Panowie Murphy i Falchuk już udowodnili, że ten talent posiadają, lecz nie potrafią tego rozciągnąć na całe sezony. Szkoda, że piąty sezon nie zmienił tego trendu. Niemniej jednak jest to sezon fantastyczny, z niesamowitą atmosferą i znakomitymi postaciami. Gdyby nie to, że oglądałem odcinki w dniu ich premiery, cały sezon połknąłbym pewnie w dwie czy trzy noce, bo warto się czasem nie wyspać :) Zdecydowanie polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz