niedziela, 11 lutego 2018

"Tylko kochankowie przeżyją" ("Only lovers left alive"), 2013, reż. Jim Jarmusch

Fakt, że jeszcze nic nie napisałem o tym dziele sztuki, jest zatrważający. Jestem szczerze zakochany w tym filmie, chyba żaden obraz w moim życiu nie zdołał mnie tak strasznie zahipnotyzować, przygarnąć w miłosnym uścisku i pozostawić z żalem, że to wszystko się już skończyło. Po drugim seansie, całkiem niedawno, zacząłem zauważać coś więcej, niż prostą historię o zjednoczeniu kochanków, ten film jest po prostu ucztą dla oczu i uszu, narkotykiem, który wprowadza w 123-minutową ekstazę. Dość powiedzieć, że film rozgrywa właściwie pięciu aktorów, w tym naszą główną dwójkę, czyli Tildę Swinton i Toma Hiddlestona. Ten pozorny minimalizm jest tylko przykrywką, bo klimat filmu jest tak absorbujący, że w ogóle nie zwracamy uwagi na malutką scenę.
Więc o czym ten obraz traktuje? Gdybym miał określić to jednym zdaniem, to wydaje mi się, że najlepszym stwierdzeniem będzie "Codzienne życie wampirów we współczesnym świecie, ich radości i bolączki, życie wśród ludzi oraz wieczne namiętności". Tylko Kochankowie Przeżyją to film, który nigdzie się nie spieszy, bo w jakim celu nieśmiertelna istota ma się spieszyć? Adam (Tom Hiddleston) jest kolekcjonerem najrzadszych instrumentów muzycznych (w szczególności strunowych), komponuje, jest typowym samotnikiem, jako wampir trzyma się z dala od skupisk ludzkich, żyje w opuszczonym domu w równie opuszczonym Detroit (fantastyczna sekwencja przejażdżki Adama i Eve po ulicach miasta), co jakiś czas zagląda do niego Ian, człowiek, który zajmuje się spełnianiem życzeń Adama, sprowadza dla niego nawet najrzadziej spotykane przedmioty, oczywiście za sowitą opłatą. Adam jest wyraźnie znudzony swoją egzystencją, uważa ludzi za "zombie", którym brak własnej woli, brak tej iskry stwórczej, jedyne co potrafią to niszczyć samych siebie i wszystko dookoła. W pewnym momencie myśli nawet o samobójstwie, za pośrednictwem Iana zakupuje nabój ze specjalnego drewna, jednak to tak drastycznego aktu nigdy nie dojdzie.. Gdzieś tam, w świecie czeka na niego ona, jego nieśmiertelna kochanka, jedyny powód do radości i ktoś, kto pcha go przodu. Ewa jest przeciwieństwem Adama, jest pełna energii, uwielbia przebywać wśród ludzi, fascynują ją ich zachowania i zwyczaje. Poza tym warto zwrócić uwagę na kolorystykę ubrań naszych bohaterów, ona odziana w biel bądź inne jasne ubrania, kolor włosów również stoi w kontraście do tych Adama, jej zachowanie jest zgoła inne niż jego, Adam w pewnych sferach jest wręcz malkontentem, niechętnym do interakcji, z wyjątkiem może muzyki, której z chęcią słucha, ba, nawet udaje się obojgu wyjść do klubu, aby posłuchać utworów przez Niego tworzonych.
Z powyższego opisu wcale nie wygląda to zbyt poważnie, ot opowiastka o dwóch wamiprach, którzy pragną jedynie swojego towarzystwa, brzmi prawie jak romans. Nic bardziej mylnego, film niesamowicie nadrabia atmosferą, nawet tak zwyczajne dla krwiopijców rzeczy jak transakcje z ludźmi (np. gdy Adam kupuje potrzebną mu krew od lekarza pracującego w pobliskim szpitalu) mają w sobie pewną dozę napięcia, szczyptę do tego dodaje w tych scenach pewien minimalizm dźwiękowy, który powoduje, że nigdy nie wiemy czy znudzony życiem mężczyzna nie będzie miał dość i nie zaatakuje, choć w dłuższej perspektywie nie będzie mu się to opłacać. Tylko kochankowie przeżyją nie jest filmem brutalnym, przemocy nie ma w tym prawie wcale, krwi jak na film o wampirach prawie nie ma tzn. nie w tym sensie co zawsze. Samo żywienie jest celebrowane niczym najświętszy rytuał, nasza para nigdy nie pozwala sobie na obżarstwo, ponieważ nie chcą aby ta chwila została splugawiona prymitywnymi zwyczajami. Wyłącznie z odpowiedniego kielicha, w odpowiednim nastroju, duchowym czy muzycznym, w zaciszu własnej prywatności.
Nie zrezygnuję z powtarzania swoich słów, gdy mówię, że ten film jest hipnotyczny, wciąga niesamowicie, jednocześnie jest tak odświeżającym doświadczeniem, że gdybym od razu powtórzył seans, wcale nie poczułbym zmęczenia ani znudzenia. To jest niespotykane, zwłaszcza gdy ciągle mówi się, jak to uwielbia się horrory z krwi i kości. Na domiar wszystkiego Tylko kochankowie przeżyją jest filmem zabawnym, tylko nie w sensie typowej, głupawej komedii, w której zrywamy boki ze śmiechu, to jest humor ciepły, dobrze dobrany do sytuacji na ekranie, a przede wszystkim nie jest to humor odwracający uwagę od meritum opowiadanej nam historii, czyli zjednoczenia wiecznych kochanków.
Co więc powiedzieć więcej? Nic, tu trzeba usiąść, nalać sobie dobrego trunku i przez dwie godziny rozkoszować się tym dziełem. Polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz